Praca.... Rower.... No i kolejna "gleba"....:) Tym razem z własnej winy...:) Piasek mnie zatrzymał i znowu sie nie wypiąłem... Jak zwykle musiało to bardzo śmiesznie wyglądać..:) Manhattan ---> Pogoria III (wkoło) ---> Pogoria IV (wkoło) ---> Centrum ---> Manhattan... Nie trzeba dodawać że mówimy (a raczej piszę...) o Dąbrowie Górniczej....:) Wskazania licznika: Odo: 798,10 km Dst: 34,56 km Max: 32,00 km/h Time: 1:49:57 Average: 18,80 km/h.
Wycieczka z kolegą Shogunem oraz kolegą Bercikiem . Cytując kolegę Shoguna ....:) Dąbrowa Górnicza (Manhattan) --> Dąbrowa Górnicza (Centrum) --> Będzin --> Grodziec (Dorotka) --> Wojkowice --> Rogoźnik --> Góra Siewierska --> Goląsza Górna --> Toporowice --> Przeczyce --> Tuliszów --> Podwarpie --> Trzebiesławice --> Chruszczobród --> Wiesiółka --> Głazówka --> Niegowonice --> Łosień --> Dąbrowa Górnicza (Manhattan). No i to musiało się stać...:) Kolejna "gleba" bo sie nie wypiąłem z SPD....:) Jakaś para BARANOW stanęła sobie na środeczku drogi...:) Tak więc... cytując pewnego wykonawce polskiej muzyki... "POT I KREW"...:):):) A całą wycieczkę można by nazwać... "UDREKA I EXTAZA...". Udręka "podjazdowa" i extaza "zjazdowa"...:) Wskazania licznika: Odo: 763,50 km Dst: 80,88 km Max: 54,50 km/h Time: 4:11:25 Average: 19,30 km/h.
Niespecjalny wynik... - jak to po piątkowym chlaniu...:):):) śmignąłem sobie z Bertoldem (jeśli można napisać "śmignąłem")..:):) Manhattan ---> Decathlon... O dziwo dziś zauważyłem stojaki na rowery...Nawet dość fikuśne...:) ---> Będzin (Małachowskiego - sklep sportowy) --> z powrotem przez AUCHAN w którym zakupiłem książeczkę "Katowice i okolice na rowerze" - którą właśnie oglądam popijając rewelacyjną zimniutką KOFOLE...:):) --> z AUCHANA... Przez Aleje Róż ...Reden... i już w domku...:) Wskazania licznika: Odo: 682,40 km Dst: 23,87 km Max: 41,50 km/h Time: 1:20:20 Average: 17,70 km/h.
Od rana popracowałem... Potem obejrzałem jak Ibisz robi kretyna z kolejnego dumnego uczestnika teleturnieju i ruszyłem...:) A było tak: Manhattan ---> Centrum (papierosek NIESTETY) ---> potem Zielona... ---> z Zielonej prosto do Lagiszy (Elektrownia Lagisza) ---> wjechałem do Sarnowa ---> popodziwiałem sobie Stadion "K.S. Błękitni Sarnów"... ---> Przejechałem skrzyżowanie ze światłami i wylądowałem w Psarach ---> tam podziwiałem kolejny stadion, tym razem "L.K.S. ISKRA PSARY" ---> z Psar wjechałem do Malinowic i ujrzałem drogowskaz "Mierzęcice 9km"....pomyślałem..."dlaczego nie?"....Jednakże pomyliłem drogi i wylądowałem w Borach Malinowickich...:):)... ---> za chwile zawróciłem, aby zmienić drogę powrotną... ---> Malinowice ---> Psary ---> Sarnów ---> Lagisza ---> i odtąd inaczej.... ---> Będzin (targowisko, na chwile dołączyłem do kolarza szosowego wyglądającego naprawdę profesjonalnie, jednakże nie wytrzymałem tempa...:):))... ---> Zamek Będziński (ujrzałem napis "26-27 maj Dni Będzina"... ---> wskoczyłem na Małachowskiego w dół.. ---> pod mostkiem za dworcem w Będzinie skręciłem w prawo na ulicę Zagórską (Huta Będzin).... ---> i znalazłem się za chwile - na chwilę w mieście Sosnowiec... ---> minąłem Auchan z prawej strony... ---> podjechałem na chwile do DECATHLONU (o dziwo nie ma tam miejsc na rowery ani nie można wprowadzić roweru do wewnątrz - choć to chyba największy sklep sportowy w Zagłębiu - BARDZO DZIWNE...:):):) ---> Za chwile wjechałem do Dąbrowy Górniczej.... Minąłem REAL.... ---> przejechałem w pobliżu Mydlic nie wjeżdżając... ---> i za chwile znalazłem się na Alei Róż...:))... ---> i pełną parą z góry... Mijając ul. Adamieckiego oraz Reden ( o dziwo nie zatrzymywały mnie światła - tramwaje nie miały szans...:):)... ---> no i po chwili byłem już na Manhattanie...:):) A wszystko to piszę ku pokrzepieniu serca "tajemniczej Pani E"....która regularnie podgląda to co tu piszę... - nie da się ukryć.... KLAMCZUCHA...:):) Wskazania licznika: Odo: 658,50 km Max: 44,50 km/h Time: 2:11:25 Average: 19,40 km/h.
Pojechałem sobie w celu dojechania daaaaleeeko...:) No i dopadło mnie w okolicach Centrum Dąbrowy Górniczej...:) Burza jakaś k....wa..., deszcz jakiś k....wa, "WILKI JAKIEś...JA tu na deszczu....k...wa STARY" - to oczywiście cytat był... Ale wyglądałem podobnie jak pewien polski aktor który rozmawiał z "budki" telefonicznej w filmie pod tytułem "NIC śMIESZNEGO":) Schroniłem się więc...w PUBIE COUNTRY z niejakim RyRy czyli Robakosem...:) Ja na rozgrzewkę ZIMNą COCA-COLE...:) On zimną setę (100ml BOLSA)...:) No i wracałem po deszczu,...:) Zauważyłem jedno: - mam wspaniałe opony....cudowne...idealne...śWIETNIE ODPROWADZAJą WODę...:):) W drodze powrotnej całą możliwą wodę odprowadziły na moją twarz...plecy...nogi...głowę...włosy... Tak jak o nich napisali...śWIETNIE ODPROWADZAJą WODę...:):) Kolejna obserwacja: - po deszczu lub w czasie deszczu lepiej jechać po chodniku...:) Paradoksalnie w naszym dziwnym kraju chodniki są równe...w przeciwieństwie do dróg - choć na pozór powinno być odwrotnie...:) Tak więc JADąC PO CHODNIKU MNIEJ SIę UPAćKASZ WODą I BłOTEM...:) Bo jest tam mniej dziur w których utrzymuje się woda, tudzież błoto...:) Wszedłem do domu wku...ony... Włączam radio...a tutaj na radiowej trójce... NO NIECH KTOś ZGADNIE CO WłAśNIE GRALI....?? - NAPISZE TYLKO żE MAłO MNIE SZLAG NIE TRAFIł...:):):) To właśnie dziś byłoby na tyle...(pomijając giga-pranie)...:)
No i już w domu.... I tak sie pokręciłem wokół miejsca zamieszkania...:) Trudno powiedzieć czy wogóle wychodzić z rowerem na dwór, aby przejechać zaledwie 20 km...:) Wskazania licznika: Odo: 604,90 km Max: 35,50 km/h Time: 1:12:25 Average: 17,00 km/h.
A było tak...: Podhajska -> Besa -> Podhajska. Wycieczka z przygodami.... Mieliśmy dotrzeć do Levic...Niestety nie dane nam było...:) PIERWSZY RAZ W żYCIU UDAłO MI SIę ZROBIć WłAśCIWY POżYTEK Z ...WYCISKACZA DO łAńCUCHA ORAZ PRZYDROżNEGO KAMIENIA...:) W celu doprowadzenia do stanu używalności zerwanego łańcucha rowerowego pewnej "ewci0706"...:) Tym razem naprawdę byłem z siebie dumny...Choć nie dawałem tego po sobie poznać...:):):) Wskazania licznika: Odo: 584,20 km Max: 40,00 km/h Time: 1:08:43 Average: 17,20 km/h.